Patyk, o którym pisałam niedawno, sprawdził się idealnie :) Luke podczas spaceru na plaży nie wziął żadnego innego patyka do pyska, tylko cały czas nosił Uncle Chuck'a! Patyk bardzo daleko lata (czasem dalej niż wymierzyłam przez co lądował w wodzie) i można się nim z psem szarpać. Dużym plusem jest też to, że łatwo otrzepać go z piasku i schować z powrotem do torby :)
Nasz niestety...
ma już pewne ubytki :( O sznurku już dawno zapomniałam,że istniał bo Luke przegryzł go 10 minut po odpakowaniu, natomiast piąstkę tak mocno memlał, że też kawałek odpadł :)
Ale tak poza tym to żadnych śladów zębów nie widać :)
Sami zobaczcie jak dobrze się bawił :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz