3 lut 2015

Doog The Stick: Uncle Chuck i Chuckit Ultra Tug czyli zakupy w psiabuda.com.pl


Kiedy mieszkała u nas tylko Layla, nie kupowałam zabawek praktycznie wcale. Głównie dlatego, że ona się nimi nie bawi i do szczęścia potrzebne jej było kilka pluszaków, które nosiła, memlała i które "żyły" spokojnie przez 3 lata. Ale z końcem czerwca pojawił się Luke, który jest fanem każdej zabawki i niestety pluszaki obecnie straciły uszy, albo ogonki albo wnętrzności. Z nim można się bawić kawałkiem polaru, piłkami wszelkiej maści, winylową świnią i wszystkim co mnie lub jemu wpadnie do głowy. Nie zliczę więc ile mamy obecnie zabawek - część niestety była z nami krótko bo borderkowe zęby są niszczycielskie. 

Na spacer przeważnie biorę piłki ażurowe - można je schować nawet do małej torebki, nie brudzą się zbyt bardzo z racji swojej budowy, można się nimi szarpać i daleko rzucać. 

Tyle, że...



Luke jest również fanem patyczków... małych, dużych, olbrzymich, cienkich, grubych, gałęzi i gałązek. Nigdy mu ich nie rzucałam bo uważam, że to niebezpieczne ale on i tak zbierał je na każdym spacerze. I od tego się zaczęło.

W listopadzie zaczął kaszleć, tak jakby próbował się czegoś pozbyć. Pomyślałam sobie - o!, napewno się rozchorował, może wypił za zimną wodę na treningu, albo opił się tej morskiej. Tak więc dostał od weterynarza antybiotyk, leki przeciwzapalne i zakaz dłuższych spacerów w najbliższych dniach. Leki trochę pomogły ale kaszel szybko wrócił, więc wszystkie czynności zostały powtórzone. Minęły  więc trzy tygodnie z antybiotykiem. 

Niestety to nic nie dawało, a jego stan się pogorszył. Doszły wymioty i to w ilościach przerażających - co ciekawe głównie rano i wieczorem, w ciągu dnia nie wykazywał żadnych objawów. Z przerażeniem myślałam co to może być, a internet nie pomagał, bo objawy pasowały do najgorszych chorób. Luke trafił więc na kompleksowe badania ale i one nic nie wykazały, zarówno krew jak i qupa były w porządku. Dostaliśmy skierowanie do kliniki gdzie mają sprzęt do rtg i badań endoskopowych i to właśnie tam dowiedzieliśmy się co jest naszemu psu. Po podaniu narkozy, weterynarz wyciągnął z jego gardła 1,5 cm patyczek ( a raczej drzazgę), która od tylu tygodni siedziała mu w gardle i spowodowała ogromny stan zapalny :( Kiedy wet chciał sprawdzić czy nie ma jeszcze gdzieś patyczka i zrobił badanie endoskopowe i gastroskopię wykrył jeszcze coś a mianowicie - refluks. Z jednej strony ulga, że to nie problemy z sercem czy inne straszne rzeczy, z drugiej pytania co teraz. Dostaliśmy leki i wytyczne dotyczące karmienia. Tak minął grudzień, kaszel był dalej ale pojawiał się bardzo rzadko. Niestety w styczniu wrócił ze zdwojoną siłą. Nie wiedziałam co o tym myśleć, bo przecież diagnozę już mamy, leki wcześniej działały a tu objawy wracają... Zrobiliśmy więc rtg i tam wyszedł kolejny "kwiatek" - poszerzony przełyk na całej długości - prawdopodobnie od niewyleczonego zapalenia przełyku, ale 100% pewności nie mamy.

Teraz od dwóch tygodni znów: antybiotyk, lek taki, leki taki i syrop - najbardziej znienawidzony element leczenia przez Luczka - pewnie dlatego, że ma cytrynowy smak. Ale mus to mus. Jest dużo lepiej, chociaż podobno na całkowity zanik kaszlu jeszcze sobie trochę poczekamy. 
Piszę to, dlatego, żebyście następnym razem dając psu patyk zastanowili się dwa razy, bo nawet taki kawałek gałązki może psu zrobić niezłe spustoszenie w ciele. 
Tak więc, żeby było trochę bardziej optymistycznie :), kiedy u Niuchacza zobaczyłam post o "bezpiecznym patyku" postanowiłam go wypróbować i nie wahając się ani chwili zamówiłam go w sklepie PsiaBuda z 10% zniżką na hasło niuchacz. Co z tego wyjdzie zobaczymy, narazie Luke jest zachwycony nową zabawką, ale damy znać po kilku spacerach czy sprawdza się jako zamiennik zwykłego patyka :)
Bardzo bawi nas jego wygląd :D








 (miną Luka proszę się nie przejmować - on ma tak na stałe :D )


Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie skorzystała z tego, że już coś zamawiam, więc razem z Wujkiem Chuckiem pojawiła się piła z taśmą czyli Chuckit Ultra Tug. Jej opisy i recenzje pojawiły się już na wielu blogach i wiele osób ją poleca. Nam przyda się głównie na treningach jako zamiennik ażurków. Co mnie zaskoczyło, to fakt, że rzeczywiście taśma jest na tyle "nieprzyjemna" do trzymania dla psa, że nosi zabawkę w pysku trzymając za piłkę. Luke uwielbia memlać wszystkie sznurki i taśmy przez co są obślinione i poobgryzane więc duży plus za to :)





Jako, że w sklepie wysyłka jest darmowa od zamówień powyżej 99 zł, to dorzuciliśmy jeszcze 2 elastyczne bandaże do naszej apteczki i ręcznik z mikrofibry (no przecież zawsze się do czegoś przyda, nie?)

Miłym dodatkiem od sklepu była próbka karmy Bosh Grain Free, której oczywiście już nie ma wśród nas :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz